Strony

wtorek, 25 sierpnia 2015

5. Co mi strzeliło do głowy?

Co mi strzeliło do głowy? Matko, w życiu nie spodziewałabym się, że tak potrafię. Przeciwstawiłam się mojemu najgorszemu wrogowi. Byłam zła na siebie i... szczęśliwa. Moje życzenie wypowiedziane podczas nocy spadających gwiazd działało.
Leżąc pośród wysokiej trawy patrzyłam w bezchmurne niebo widząc niesamowite smugi światła. Końcówki źdźbeł łaskotały mnie po rękach doprowadzając do śmiechu. Zaciśnięte pięści znowu były otwarte, a umysł starał się zapomnieć o wszystkich wydarzeniach z poprzedniego wieczoru. Trzaskające drzwi wejściowe. Powietrze gęstniejące niczym bita śmietana. Gniewne oczy ojca. Grymas pełnych ust matki. Talerz rozbity na posadce. Woda ściekająca po panelach. Krzyk pełen nienawiści. Słowa rzucane zbyt szybko. Błysk złotego światła. Zdumienie pomieszane ze złością. 
Tego było zbyt wiele. Nie mogłam wytrzymać kolejnej ich kłótni. W skarpetkach, bez bluzy wybiegłam z domu. Biegłam długo, nie zastanawiając się gdzie trafię. Nie miałam już bezpiecznego miejsca. Dom był jednym wielkim huraganem. Zauważyłam, że za mną leciała Pani Księżyca. Nieduży, szaro-czarny jastrząb służył w mojej rodzinie za sowę. Śnieżka, poprzednia sowa mojej mamy przyniosła do domu pisklaka i uwiła gniazdo. Mama stwierdziła, że oszalała i trzeba będzie jej się pozbyć. Po kilku dniowej walce mama cała w ranach po dziobie i szponach zrezygnowała. Mama nie chciała patrzeć na Śnieżkę. Przez kilka dni chodziła struta, nie chciała dostawać poczty a sową i jej maleństwem zajmowałam się ja. Potem jej przeszło. Myślę, że Śnieżka czuła, że jest już stara i nie da rady dostarczać poczty. Po roku poleciała z listem do ministerstwa i zniknęła. Umarła gdzieś spokojnie, a Pani Księżyca przejęła jej rolę. Gdy pojawiła się po raz pierwszy w ministerstwie wzbudziła niemałą sensację.
Teraz każdy się przyzwyczaił do jej piskliwego krzyku. Czułam miękkość jej piór na grzbiecie. Chciała dać mi wsparcie. Gdy skarpetki całe przemokły mi od rosy położyłam się na łące.
Błysnęła smuga światła. Zdezorientowana skupiłam nieco wilgotne oczy na niebie. Zaklęcie? Latający samochód? Ufo? Znów zobaczyłam błysk na niebie. Spadające gwiazdy! Nigdy nie udało się zobaczyć ich na niebie. Znowu mignęła gwiazda i zniknęła za linią lasu. Muszę pomyśleć życzenie. Tylko czego sobie życzyć? Droga gwiazdko, chcę by moi rodzice przestali się kłócić. Smuga złoto pomarańczowego przemknęła po niebie. Droga gwiazdko, chciałabym nie bać się wszystkiego. Migająca gwiazda pojawiła się na chwilę i zniknęła zaraz za lasem. Droga gwiazdko, chciałabym by mój koszmar z przeklętym darem się skończył. Po przeciwnej stronie nieba złota linia przecięła niebo. Uśmiechnęłam się zostało mi jeszcze jedno życzenie. Droga gwiazdko, chciałabym kogoś pokochać. Czekałam chwilę, ale żadna z gwiazd nie spadła. Zamknęłam zrezygnowana oczy i zasnęłam. Po policzku spłynęła pojedyncza łza. Leniwa gwiazda przesunęła się po jaśniejącym niebie.
Pogrążając się w marzeniach nie zauważyłam, że dotarłam do sypialni. Nie byłam senna, więc złapałam koc z łóżka. Usadowiłam się wygodnie w fotelu przy kominku biorąc po drodze przypadkową lekturę. Nie zauważyłam, kiedy " Centaury też potrafią się oswoić" pochłonęły mnie bez reszty. Koło północy rozległo się mocne pukanie w stare dębowe drzwi pokoju wspólnego.
Podeszłam do nich zaniepokojona.
- Wpuść mnie do środka ty stara, bezużyteczna kołatko! - rozpoznałam głos Ślizgonki z mojego roku.
- Czego tu szukasz Helen? - starałam się by zabrzmiało to groźnie, lecz marnie wychodziła mi ta sztuka. 
- Kathleen Price cię woła - uśmiechnęła się niepokojąco.
- Jasne. Gdyby mnie potrzebowała to by tu przyszła.
- No chodź. Później będziesz żałować.
- Poczekaj tu chwilę - rozkazałam dziewczynie.
Wróciłam do pokoju wspólnego Krukonów. Odłożyłam na miejsce książkę, złożyłam koc w równą kostkę, a różdżka trafiła do przedniej kieszeni. Tak na wszelki wypadek, nigdy nic nie wiadomo.
- Możemy iść - powiedziałam, gdy przeszłam przez drzwi z kołatką.
Dziewczyna szła z przodu; z tej perspektywy mogłam dostrzec nieco nierówno obcięte końce włosów i bliznę na prawym łokciu. Szła tak szybko, że ciężko było mi dotrzymać jej tempo. Już po paru minutach byliśmy na drugim piętrze. Zwolniła kroku by poruszać się jak najciszej. Znaleźliśmy się przy drzwiach sprawiających wrażenie, że rdza wgryzła się w każdy skrawek okucia. Helen podeszła do nich i wyszeptała:
- Czarna wiedźma na straży.
Drzwi otworzyły się a w środku był cały tłum ludzi. Nie było słychać żadnej muzyki czy rozmów; ktoś rzucił zaklęcie wyciszające. Gdy przeszłam przez barierę do moich uszu dotarł ryk z głośników. Setki uczniów wyginało się w różnych pozach udających taniec trzymając plastikowe kubki w rękach. Od każdego bił ostry zapach alkoholu. Przepychając się miedzy nimi zrobiło mi się niedobrze. Dotarłam z dziewczyną do końca sali gdzie przy kolejnych drzwiach stało jakiś dwóch gorylów wyraźnie ich pilnujących. Zagrodzili je, gdy Helen chciała wejść.
- Przejścia nie ma - zahuczał.
- Puść mnie. Przychodzę tu od Jamesa - chłopak odsunął się.
Co? Co ona knuje? Dałam się nabrać.
- Słuchaj, Helen, nigdzie... - nie mogłam dokończyć zdania gdyż pociągnęła mnie z całej siły do środka. Puściła mnie dopiero, kiedy drzwi zamknęły się za nami. Ja skamieniałam z przerażenia, gdy zobaczyłam, co było w środku. Kręciło się w niej kilku pijanych nastolatków. Helen stanęła przy boku Jamesa i czarnoskórego chłopaka ze Slytherinu. W środku pokoju stała kanapa. Na niej siedziała związana zaklęciem Elena.
- Co wy zrobiliście!? - krzyczałam wściekła. - Puśćcie ją!
Chciałam do niej podejść, ale strach, panika i dziwna siła nie pozwalała mi pomoc przyjaciółce.
- Wreszcie się zjawiłaś Dziwadło. Wszyscy czekaliśmy na ciebie - głos Pottera był denerwująco kuszący. 
- Potter, puść ją - rozkazałam.
- Oh, ja i Elena świetnie się bawimy. Prawda kochanie? - podszedł do niej i ściskając mocno kości szczęki pocałował dziewczynę.
- Zostaw ją - wyciągnęłam różdżkę z kieszeni. Moja reakcja wywołała szybką reakcję kilku chłopaków. Przeciwko mojej różdżce skierowanych było pięć innych. Denerwowałam się. Moje włosy przybrały kolor krwawej czerwieni.
- Chyba nie chciałabyś tego zrobić Lisa. Wszyscy tego byśmy nie chcieli - śmiech przebieg po sali. - Może i ty zabawisz się z nami?
W jego oczach pojawiły się dwa niebezpieczne ogniki. Zacisnęłam pięść wolną dłonią. Chyba to zauważył.
- Incarcerous - krzyknął brunet. 
Schyliłam się i uniknęłam zaklęcia. Musiałam coś zrobić i to szybko. Zaraz mnie trafią i Bóg wie, co zrobią. Zrobiłam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy.
- Deappararum - szepnęłam i nakreśliłam małe koło skierowane w górę. Moja postać natychmiast zniknęła wypuszczając kilka baniek mydlanych. Zaklęcie to było uczone dopiero na siódmym roku po psikusach, jakie robili młodsi uczniowie. Godziny spędzone w bibliotece na coś się przydały.
- Mówiłem, by ją trzymać, durnie - krzyczał James. - Szybko, złapcie ją.
Ja, nie czekając, pchnęłam drzwi i wybiegłam z tego pokoju. Za mną rzucili się wszyscy poplecznicy Pottera. Musiałam przepchać się przez cały tłum ludzi, którzy pijani nie wiedzieli, co się dzieje. Gdy wyszłam z imprezy wciągnęłam zapach świeżego powietrza. Nie wiedziałam, co zrobić. Wiedziałam, że będą myśleć, że pobiegłam do pokoju Krukonów po prefekta czy innych uczniów. Mogłam też pójść po opiekuna domu. Muszę zrobić coś, czego się nie spodziewają. Skręciłam w lewo i pobiegłam do końca korytarza. Zaczęłam się już pojawiać. Zaklęcie działało bardzo krótko. Moja półprzezroczysta pięść zaczęła dobijać się do mahoniowych drzwi. Moje serce biło jak szalone. Co się teraz działo z Eleną? Co jeśli teraz torturują ją? Powinna ją teraz ratować. 
Nie miałam dużo czasu do namysłu. Drzwi otworzyły się, a w świetle różdżki zobaczyłam profesor Malfoy. Miała narzuconą szyfonową narzutkę, a na głowie tysiące wałków.  Na stopach miała różowe kapcie z piórkami. Gdyby nie sytuacja, w jakiej się znalazłam pewnie wybuchłabym śmiechem. 
- Co ty wyprawiasz o tej porze. - syknęła.
- Pani, profesor! James Potter torturuje moją przyjaciółkę!
- Co? Nie wygłupiaj się French - prychnęła. - Dziecko, jak ty wyglądasz!
- To nieważne. Myśli Pani, że mam humor na wygłupy? Błagam, proszę mi pomoc.
- Prowadź.
Pobiegłam tą samą drogą, co wcześniej. Nauczycielka w międzyczasie mruczała zaklęcie, które pomogło jej się ubrać w bardziej stosowny strój. Po chwili staliśmy przy drzwiach, lecz były zamknięte.
- Odsuń się - mruknęła i wycelowała różdżkę w drzwi. - Sesam Materio.
Drzwi ustąpiły i wbiegliśmy do środka. Tłum pijanych uczniów uskakiwał nam z drogi. Część próbowało uciec, ale pani Malfoy nie patrząc na drzwi machnęła różdżką i natychmiast się zamknęły. 
- Tutaj - wskazałam drogę do pokoju.
Siedziała tam tylko brunet z Gryffindoru pilnujący Eleny. Jej na szczęście nic więcej się nie stało. Kamień spadł mi z serca. 
Zabrałam się za rozwiązywanie jej. 
- Gdzie jest Potter? - zagrzmiała profesorka.
- N-nie wiem, p-pani profesor - jąkał się przerażony. - Poszedł szu-ukać Dz-dziwadła.
- Kogo? 
- Jej - wskazał na mnie ręką.
- Idziesz ze mną. Wy również, jeśli oczywiście możecie. Wszyscy do wielkiej sali - nikt nie chciał się wyłamać. - Ruszycie się wreszcie, czy mam wezwać Czarnego Pana żeby was pospieszył?
Groźba podziałała natychmiast. Tłum ludzi wylał się w stronę wielkiej sali. 
- French, pójdziesz w stronę pokoju wspólnego Krukonów. My będziemy pół kroku za tobą. Założę się  o sto galeonów, że tam na ciebie czekają.
Szybkim krokiem wykonałam polecenie nauczycielki. W wieży Krukonów serce zabiło mi szybciej. Oni gdzieś tutaj byli.
- Proszę, proszę, mamy cię - zawołał. - Incarcerous.
Wokół mojej talii i szyi zawiązał się gruby sznur. Odciął dostęp powietrza. Odruchowo próbowałam zaczerpnąć go, ale nie mogłam. Palący ból rozprzestrzenił się po moim ciele.
- Dość - krzyknęła dosadnie pani Malfoy.
Przerażeni uczniowie cofnęli się. Jednym ruchem różdżki uwolniła mnie z morderczego uścisku. Wzięłam haust powietrza i zakasłałam. Popatrzyłam na nią. Jej usta bezgłośnie ułożyły się w słowo przepraszam.  Śmiercożerczyni przeprasza?
- Wszyscy ze mną do dyrektora.


~~~:-:~~~

Mam nadzieję, że ten rozdział spodoba się wam lepiej niż poprzedni. Trochę drastycznie wyszło :D

Aniu, kochanie, wiedz, że pisałam go z myślą o tobie.
Zapraszam również tutaj: http://narcyza-i-lucjusz-learn-to-love-again.blogspot.com/
Młodsza Narcyza, która bierze udział w moim blogu :)
Do zobaczenia :)

8 komentarzy:

  1. CYZIAK NIE JEST ŚMIERCIOŻERCZYNIĄ! REMEMBER THAT! no, a teraz przepraszam że się uniosłam ;*
    Czyli że co, jak brutalnie to z myślą o mnie, tak? :P niemniej, dziękuję ;*
    Jeju, ten James to jednak potrafi wyprawić imprezę... Niech no się tylko Harry dowie ;3 bo się dowie, prawda? ;3
    I Helen jest i Cyzia jest <3 chcesz mnie wykończyć tym nadmiarem szczęścia? :P
    Biedna Elena :c niech Jamesowi się dostanie, błagam ;-; wkurwia mnie ten gówniarz.
    "Ruszycie się wreszcie, czy mam wezwać Czarnego Pana żeby was pospieszył?" <3 taki cudny tekst :')
    "Drzwi otworzyły się, a w świetle różdżki zobaczyłam profesor Malfoy. Miała narzuconą szyfonową narzutkę, a na głowie tysiące wałków. Na stopach miała różowe kapcie z piórkami." oddam nerkę, żeby móc to zobaczyć! Jacyś chętni?
    Fajny pomysł z tymi bańkami :D
    Ojeju, Cyzia taka opiekuńcza, oni ją jeszcze pokochają, ona tylko udaje taką wredną, ja to wiem <3
    Kochanie, kiedy nowy rozdział? Mam nadzieję, że dowiem się o nim od razu ;P
    Przesyłam ci morze weny i ocean czasu! I dużo pozytywnej energii :P tylko nie przepieprz na głupoty :P
    Całusy,
    Ciocia Bella ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem Ci jednym z Twoich ulubionych tekstów:
      "Nie krzycz, bo nie robisz na nikim wrażenia."
      Serduszkuję,
      Lady_Luena aka. Nokoshite

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba ten rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na next.rozdział fantastyczny

    OdpowiedzUsuń
  4. Yey! Jestem nową czytelniczką, ale mogę Ci obiecać, źe zostanę na dłużej ;d A tak pozatym super rozdział! \ Wanda ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Serdecznie zapraszam na land-of-grafic po odbiór zamówionego szablonu. Znajdziesz go w najnowszej notce czyli 1580-1586 - Flashlight. Mam nadzieje, że szablon się spodoba, pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kotek, kiedy nowy rozdział? Ciocia Bella się niecierpliwi, a wiesz co się dzieje, kiedy Ciocia Bella się niecierpliwi... :P

    OdpowiedzUsuń

Mia land-of-grafic