Strony

środa, 12 sierpnia 2015

4. Kotku, ty też idziesz, nie?


Powoli otworzyłam oczy. Nade mną stały dziewczyny wachlując z przerażeniem w oczach.
- Jejku, Lisa, co ci jest? Zaraz pójdziemy do skrzydła szpitalnego. Muszą cię przebadać.
Słowa Eleny dotarły do mnie szybciej niż znicz uciekający przed szukającym. Momentalnie siadłam mimo zawrotów głowy, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Nie pójdę do żadnego szpitala! - wykrzyczałam. - Po moim trupie!
- Wtedy chyba będzie już za późno - zachichotała Emma.
- Nigdzie nie pójdę. Po prostu za szybko biegłam.
- Jesteś pewna? - zapytała niepewnie Kat.
- Tak jestem w 200 % pewna. Błagam, nie stójcie nade mną jak nad idiotką.
Wstałam powoli i powędrowałam w stronę łóżka. Jedna z rąk podała mi kawałek czekolady. Dawka cukru w moim organizmie dała mi porcję energii.
- Co tam się właściwie stało? - zapytała Katleen.
- Sama już nie wiem. Muszę sobie to w głowie poukładać.
- Rozumiem. Zostajesz teraz w pokoju? Mogę jakoś cię wytłumaczyć - zaproponowała.
- Muszę iść. Profesor Munnoz nie daruje mi, jeśli nie pojawię się na każdej lekcji.
Znowu zobaczyłam wzrok mówiący " coś jej się dzieje".
- Chyba zbyt mocno uderzyłaś się w głowę. Munnoz jest na urlopie. Wróci dopiero po wakacjach.
- Kto w tym roku będzie nas uczyć?
- Narcyza Malfoy - zachichotała Nadia.
Świetnie. Matka i żona śmierciożercy będzie nas uczyć jak walczyć z takimi jak oni. Ten rok szkolny to chyba żart.
- No to w takim razie nie mogę przegapić tej chwili.

Przed salą znajdowała się spora grupa czarodziei. Znajdowali się tutaj nie tylko piątoklasiści, ale także tłum gapiów chcących zobaczyć nową nauczycielkę. Nie było jej na rozpoczęciu roku. Dość kontrowersyjny wybór dyrektorki wywołał jednocześnie falę oburzenia i radości. Szepty rozlegały się po całym korytarzu. Gdy czarna postać wyłoniła się zza rogu nastała niezdrowa cisza. Poruszała się niemal bezszelestnie. To, jak się poruszała przypominało lewitowanie nad ziemią. Jej oczy wyglądały na nieobecne. Mocnym ruchem różdżki otworzyła drzwi do sali. Nikt nie śmiał pierwszy wyjść z szeregu. Kobieta dotarła do drzwi i spiorunowała nas wzrokiem.
- No co? Wchodzicie do klasy czy muszę rzucić na was Imperiusa? - jej uśmiech był przerażający.
Grupki piątoklasistów szybko zaczęły zajmować ławki jak najdalej od kobiety. Miałam pecha - musiałam zająć ławkę tuż przed katedrą. Serce zaczęło bić mi szybciej. Czarownica emanowała dziwną aurą. Sama jej obecność wywoływała niekontrolowane przerażenie. Czułam, że  to nie będą przyjemne lekcje.
- Witam was wszystkich. Nazywam się Narcyza Malfoy i będę zastępować profesora Munnoza. Pewnie ku radości niektórych z was skupimy się na praktycznej części tego przedmiotu. Od następnej lekcji Obrona przed Czarną Magią odbywać się będzie w największej sali na czwartym piętrze. Ma ktoś wątpliwości?

Podczas obiadu nie mówiło się o niczym innym jak o corocznej wielkiej imprezie zapoznawczej robionej przez Pottera i o nowej nauczycielce.
- Jak myślicie, wywalą ją pod koniec roku czy jeszcze przed pierwszym trymestrem? - pytał Josh, przyjaciel Nadii.
- Daj spokój, ona żartowała... chyba - wszyscy zaśmiali się z uwagi Kat. - Jejku, te kanarkowe kremówki są cudowne - zkomplementowała, wpychając do ust kolejne ciastko.
- Idzie ktoś z was na imprezę Jamesa.
- Nie mogę tego przegapić - rzekł Ben, szóstoklasista, który chodził z Emmą - Kotku, ty też idziesz, nie?
- Myślisz, że cię puszczę do takiego tłumu dzikich dziewczyn? - prychnęła żartobliwie. - Będzie też Adam i Nick. Nadia też coś tam mówiła.
Mais oui! Nie będę sama siedzieć w pokoju, kiedy najlepsza impreza roku będzie tuż pod nosem.
- Czyli jak co roku zostaję z Eleną. Ty mnie nie zostawisz prawda? - zapytałam dla pewności biorąc kęs smażonego jajka.
- No wiesz... Tak się złożyło... Chciałabym, ale...
- Idziesz? - opadła mi szczęka tak, że chyba szorowałam nią po podłodze. - Dlaczego?
- Ian mnie zaprosił - dziewczyna zarumieniła się i spuściła wzrok.
- I wszystko jasne. Została ostatnim przegrywem w tym zamku.
- Oj, daj spokój. Możesz iść z nami.
- Do Jamesa? W życiu! - zaprotestowałam.
- Okej, przyjdę wcześniej, żebyś nie musiała siedzieć całą noc sama - zaproponowała Katleen.
- Dzięki - ponuro wróciłam do jedzenia. - Gdzie tym razem będzie to organizowane?
- Słyszałam plotki, że chłopaki znaleźli super salę na 2 piętrze. Ktoś z ostatniej klasy wyczaruje rano zaklęcie wyciszające i nikt się nie dowie.
- I znowu podłożycie kukły do łóżek? - pokiwali głowami. - Super, będę spać w pokoju wypełnionym oddychającymi kukłami. Kiedy to jest?
- Jutro.

Od razu po piątkowych zajęciach wszystkie umywalki w łazience na szóstym piętrze były zajęte. Musiałam poczekać dobre dziesięć minut, by umyć ręce. Tłumy dziewczyn kręciło włosy, malowały usta i dobierały biżuterię chcąc wyglądać jak najlepiej. Większość z nich wyglądały jak wieszaki na wiejskim straganie. Tylko kilka zachowało w miarę normalny wygląd. Dusiłam się ze śmiechu w środku. Jedną z najgorzej ubranych była Nadia. Sznury sztucznych pereł nie pasowały do krótkiej sukienki z cekinami i szarych zakolanówek. Nie chciałam jej jednak o tym mówić; złamałabym jej serduszko.
- Jak wyglądam Lisa? - zapytała Elena.
Jej blond włosy, zwykle związane w kucyku były teraz rozpuszczone. Delikatna różowa sukienka dodawała dziewczynie uroku. Makijażu nie miała prawie wcale. Jedna rzecz nie pasowała.
- Zamierzasz iść w trampkach? - zapytałam zdziwiona.
- Złe? Nie mam innych butów - zmartwiła się.
- Poczekaj tu chwilę.
Na początku musiałam zrobić slalom między stosami sukienek i spódnic, co było nie lada wyczynem. Przeciskanie się przez dwie pulchne dziewczyny graniczyło praktycznie z cudem. Wybrałam drogę naokoło i znalazłam się tuż przy Kat.
- Mogę pożyczyć beżowe buty na słupkach?
- Jasne, wybierasz się jednak? - świeczki zapaliły się w jej oczach.
- Oczywiście, że nie. To dla Eleny.
Wybrałam się w drogę powrotną. Była równie trudna jak wcześniej. Po chwili znalazłam się obok blondynki.
- Nie dziękuj i przed udaniem się na imprezę poćwicz chodzenie w nich. Powodzenia na randce - chytry uśmiech przebiegł po mojej twarzy.
- To nie randka - syknęła rzucając we mnie pędzlem. Za późno- mnie już tam nie było.
Po opuszczeniu placu manewrowego byłam w dobrym nastroju. Tylko na chwilę. Widząc brązową czuprynę i szatę Griffindoru w środku zapłonęłam ze złości. Ten bezczelny dzieciak przychodził tutaj podglądać dziewczyny. Gniew sprawił, że nabrałam nieco odwagi.
- Co, Potter, twoje laski nie dają ci takiego widoku? - kipiałam ze złości.
Chłopak był zdziwiony nagłym przypływem odwagi. Stanął jak słup soli.
- Daj spokój. Muszę tylko znaleźć jedną dziewczynę - odpowiedział delikatnie zdenerwowany.
- Powodzenia. Mam nadzieję, że te poszukiwania nie zakończą się tak jak twoja wyprawa po rozum.
Dziewczyny stojące przy wejściu zachichotały. Chłopak zrobił się czerwony jak burak. Nie dając mu szansy na ripostę poszłam do dormitorium planując samotny wieczór.

1 komentarz:

  1. Ej, wiesz co? Przeczytałam ^^
    Piszę na tablecie, więc dzisiaj będzie króciutko ;)
    Jezu, Jezu, Jezu... Cyziak mój kochany *.* *.* żygam tęczą, umieram ze szczęścia <3 prooooooszę, daj jej dużą rolę <3 no i ona jest taka bitchy i taka sexy w tych czarnych szatach *.* i ta gracja w ruchach <3 Boziu, to jest piękne *.* ona im jeszcze da popalić, ja to wiem <3
    Dobra, wdech, wydech, wdech, wydech... Okay, ogarnęłam się. Rozdział cudo *.* i nie tylko ze względu na Narcyzę ;3

    "- Nie pójdę do żadnego szpitala! - wykrzyczałam. - Po moim trupie!
    - Wtedy chyba będzie już za późno - zachichotała Emma."
    i
    "- Co, Potter, twoje laski nie dają ci takiego widoku? - kipiałam ze złości.
    Chłopak był zdziwiony nagłym przypływem odwagi. Stanął jak słup soli.
    - Daj spokój. Muszę tylko znaleźć jedną dziewczynę - odpowiedział delikatnie zdenerwowany.
    - Powodzenia. Mam nadzieję, że te poszukiwania nie zakończą się tak jak twoja wyprawa po rozum."
    Moje dwa ulubione dialogi ^^ ona mu się stawia, co pewnie go kręci, bo to dla niego wyzwanie ;3 niech ona mu przytrze ten zarozumiały nosek, okay? ;3
    Całusy,
    Ciocia Bella ;**

    OdpowiedzUsuń

Mia land-of-grafic