Strony

sobota, 1 sierpnia 2015

3. Dlaczego mnie obserwowałeś?

Słońce przedostawało się przez szło witrażu. Promyki leniwie przesuwały się po mojej twarzy brutalnie przerywając mój krótki sen. Wolno otworzyłam powieki. Były opuchnięte od wczorajszego płaczu. Odrzuciłam koc i rozejrzałam się po dormitorium. Było długim prostokątem z kamiennymi ścianami pomalowanymi na biało. Część z nich przykrywały niebieskie tkaniny. Uwagę przyciągał ogromny kominek naprzeciwko drzwi dający przyjemne ciepło w całym pomieszczeniu. Po jego obu stronach okna wpuszczały mnóstwo światła idealnego do czytania książek na dużych wiktoriańskich fotelach. Nasze łóżka po drugiej stronie były raczej proste. Każda z nas wybrała sobie inna pościel, oczywiście niebieskie, co kłóciło się z pomysłem Emmy. Trafiła razem ze swoją siostrą Eleną do Ravenclawu. Bliźniaczki, ale tak różne jak lód i upał. Jedna rysowała, a druga pisała. Emma - typowa dusza towarzystwa, która chciała zostać sławną projektantką szat czarodziei i przełamać dotychczasowe przyzwyczajenia. Bliższy kontakt złapałam z Eleną, która była romantyczką piszącą wiersze i własną książkę - romansidło o miłości, której nigdy nie doznała. Mieszkała też z nami Nadia, wysoka blondynka uparcie przekonana o swoim francuskim pochodzeniu. Nawet na duże uroczystości zamierzała pójść z tym dziwnym francuskim berecie. Na szczęście Emma w porę wybiła jej to z głowy. Uśmiechnęła się, gdy przypomniał mi się pierwszy raz, gdy ujrzałam to pomieszczenie.

Niepewnym krokiem szłam po schodach na czele grupy. Szybkość dyktowali starsi Krukoni, którzy nie mogli się już doczekać podzielenie się z kolegami wakacyjnymi przygodami. Wśród nich rozbrzmiewały już zagorzałe dyskusje, jedynie wokół mnie panowała niezdrowa cisza. Po dłuższej wyprawie po schodach stanęliśmy w niewielkim korytarzu z parą drzwi. Jedne z nich nie miały ani klamki ani dziurki od klucza. Jedyną ich ozdobą była duża ozdobna kołatka w kształcie orła.
- Spokojnie, spokojnie, zaraz wszyscy wejdziemy. Andrew, nie pchaj się, bo będziesz szorować pokój wspólny. To nasza część zamku. By wejść przez drzwi musicie zastukać i odpowiedzieć na zagadkę. Jeśli nie odgadniecie, no cóż, zostaje wam noc w składziku na miotły, który jest obok. Może wybawi was ktoś,  kto przyjdzie później - chytry uśmieszek pojawił się na twarzy Austina Hoovera, prefekta Ravenclawu.
Odwrócił się i uniósł dłoń. Donośny dźwięk rozległ się po korytarzu przerywając wszelkie dyskusje. Kołatka ożyła. Orzeł rozprostował swoje skrzydła, potem energicznie strzepał kurz, jaki się osadził na nim przez wakacje. Po kilku chwilach z dzioba wypłynął potok słów.
-Ucieka wiecznie od jasności, chociaż wie, że zginie w ciemności.
Byłam przerażona tym, co usłyszałam. Miałam odpowiadać na takie coś? Przecież tego nie da się rozwiązać! Jaka będzie odpowiedź? Wampir? Roślina cieniolubna? Zanim dalej strzelałam, prefekt zdecydował się na odpowiedź.
- Odpowiedź brzmi cień.
- Dobrze rzeczesz - odpowiedziała kołatka i pozwoliła nam wejść do środka. Moim oczom ukazał się ogromny okrągły pokój z łukowymi gotyckimi oknami, drewnianą podłogą wyszorowaną na błysk i sufitem imitującym rozgwieżdżone niebo. Wszystko wyglądało to tak wspaniale, tak.. zamkowo. Byłam wniebowzięta. Nie lubiłam mojego londyńskiego domu. Wszystko było zwyczajne, nijakie, a ta szkoła miała niesamowity klimat. Wiedziałam, że będzie mi się tutaj podobać.
Prefekt przeszedł do posągu rzeczywistych rozmiarów we wnęce naprzeciwko drzwi. Biały marmurowy pomnik przedstawiał czarownicę o chłodnym spojrzeniu w sukni do ziemi. Na jej głowie błyszczał misterny diadem. Z posągu bił chłód, przez co na mojej skórze wyskoczyła gęsia skórka. Z znikąd nagle pojawił się duch. Kobieta w długiej sukni i pelerynie do ziemi sunęła od strony drzwi ku nam. Z przerażenia odskoczyłam na bok by nie mieć z nią kontaktu fizycznego. Kobieta nie okazała żadnej oznaki, że to zauważyła. Zawisła koło pomnika i zaczęła mówić spokojnym i smutnym głosem.
- Rowena Ravenclaw chciała, by wielkimi czarodziejami zostawały osoby obdarzone nieprzeciętną inteligencją i bystrością. Stoicie więc zatem wy, którzy spragnieni wiedzy chcecie rozpocząć kolejny rok nauki w Hogwarcie. Ja, Szara Dama, będę się wami opiekować. Pamiętajcie, każdy Krukon w potrzebie otrzyma u mnie pomoc.
Kobieta zarzuciła swoimi długimi lokami podczas odwracania się i znikła w suficie.
- Także no, Dama chyba o założycielce powiedziała. Pokój wspólny jest duży, więc każdy o dowolne porze może sobie poczytać. Gdybyście potrzebowali światła w szafce po lewo od biblioteczki znajdują się świerszcze w kulach. Pamiętajcie by potem odłożyć je na miejsce by się naładowały. Dziewczyny mają wejście po prawo a chłopaki po lewo. W tym roku pierwszoroczniaki mają sypialnie na trzecim piętrze. Życzę udanego roku w Hogwarcie.
Z niepełnością powoli udałam się w kierunku klatki schodowej. Pozwoliłam się wyprzedzić starszym dziewczynom taranującym wszystko po drodze jak czołg. Na końcu zostałam jak i kilka dziewczyn w podobnym wieku, co ja. Pewnie też pierwszoroczne. Jedna z nich - brunetka - odezwała się pierwsza.
- Wy też na pierwszym roku? Cześć, jestem Kat - po kolei wyciągała do nas ręce.
- Cześć. Ja jestem Nadia.
- A my Emma i Elena. Jak widać bliźniaczki
- Miło was poznać. Nazywam się Lisa - uśmiechnęłam się nerwowo.
- No to chodźcie, zobaczymy jaką odjazdową sypialnie mamy - powiedziała Nadia.
Schody lekko skrzypiały pod naciskiem, tak samo jak drzwi. Byliśmy zaskoczone tym, co zobaczyliśmy. Sypialnia, mimo, że duża i widna była nieco zaniedbana. Stary wystrój i warstwa kurzu sprawiała, że nie chciałam tam mieszkać.
- Chyba czeka nas duży remont - oznajmiła Emma.

Jak powiedziała tak zrobiła. Pamiętam jak z ogromnymi oczami patrzono się na nas - kilkoro pierwszorocznych umazanych w  białej farbie latających co chwilę do sowiarni by sprawdzić, czy dany materiał już przyszedł. Musieli mieć z nas niezły ubaw. Teraz jednak czuję się tu lepiej niż w domu. Chwyciłam ręcznik oraz kosmetyczkę i na palcach udałam się łazienki by nie zbudzić dziewczyn. Ciepły strumień wody otulił moje ciało. Wszystkie mięśnie rozluźniły się a ja zapomniałam o tym, co założyć po południu, jakie mam lekcje dzisiaj i jakie książki muszę wypożyczyć dzisiaj. Liczyło się tylko te parę chwil, kiedy byłam sama dla siebie. Wychodząc o mało nie wywróciłam się na mokrej podłodze.
- A niech to, muszę to wytrzeć.
Po skończeniu porannej toalety wróciłam do pokoju równie cicho jak przedtem. Dziewczyny jeszcze spały. Spojrzałam za okno. Słońce leniwie wlokło się po wzgórzach, co oznaczało, że mam jeszcze chwilę dla siebie. Zabrałam torbę, wierzchnią szatę i pobiegłam w stronę Wieży Astronomicznej.
Od pierwszej klasy wracałam tutaj w wolnych chwilach. Nikt poza nocnymi lekcjami nie odwiedzał jej oprócz oczywiście mnie. Brałam zawsze książkę i wygodnie rozsiadałam się na poduszce. Często tutaj traciłam poczucie czasu myśląc, co zrobiłam źle lub jak powinna odparować moim prześladowcom. Myślałam, że o mojej kryjówce wiedziała tylko Kat. Dopiero dzisiaj zostałam wyprowadzona z błędu.
- Cześć Lisa.
Odskoczyłam jak oparzona. Kto zdemaskował moją kryjówkę? Odwróciłam się szybko by zobaczyć, kto śmiał wejść do mojej świątyni. Stał tam nie kto inny jak Albus, młodszy brat Jamesa.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam gniewnie.
- Nie mogłem spać, więc przyszedłem zobaczyć czy znowu tu siedzisz.
- Skąd wiesz, że tutaj przychodzę? - byłam w takim szoku, że nie zdołałam nic więcej powiedzieć.
- Na pierwszym roku zabłądziłem, a ty tutaj już byłaś. Potem kilka razy też. I uprzedzę, nie, nie śledzę cię. Po prostu lubię samotność jak ty. Nie gniewaj się na mnie.
Albus Potter, syn sławnego Jamesa, Ślizgon, mówiący do mnie coś na kształt przeprosin to było dla mnie za wiele. Z wrażenia usiadłam na mojej poduszce.
- Dlaczego mnie obserwowałeś?
- Lubię patrzeć na wschody słońca. Dlatego tu przychodzę, ale często wieżę zajmujesz ty. Gdy już przychodziłaś cicho siadałem w kącie i patrzyłem jak się uczysz. A dlaczego? Nie wiem. Może z tego powodu, że nie miałem nic lepszego do roboty. Poza tym, brzydka nie jesteś, mogłem na Tobie oko zawiesić.
Ogromny czerwony rumieniec spłynął mi na twarz. Speszona zaczęłam zbierać książki.
- Chyba już muszę iść. Zaraz spóźnię się na lekcję - skłamałam, by uciec stąd jak najdalej. Byłam już przy schodach Al krzyknął za mną.
- Czekaj Lisa - moje ciało posłusznie stanęło, mimo, że mózg krzyczał by się ewakuować. Jego ręka złapała mój nadgarstek. - Słuchaj, nie jestem twoim wrogiem. Możesz mi zaufać.
Tego było za wiele. Pobiegłam w dół prosto do swojego pokoju. Dziewczyny odwróciły się w moją stronę, gdy wpadłam z szybkością osy do pokoju. Kat podeszła do mnie i zapytała, co się stało.
- Byłam z Albusem Potterem na wieży. Trzymał mnie za rękę.
Potem widziałam tylko zaskoczoną twarz. Z twarzy odpłynęła mi cała krew, gdy dotarło do mnie, co się dziś rano stało. W głowie zaczęło mi się kołować, a ja osunęłam się na podłogę.

5 komentarzy:

  1. Hejooo! :P nominowałam Cię do LBA :P
    więcej informacji tutaj: http://narcyza-i-lucjusz-learn-to-love-again.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-3-i-4.html
    A rozdziały postaram się skomentować jak najszybciej ;)
    Całusy, Ciocia Bella ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyłam, że masz zwyczaj wplatania wielu retrospekcji. Jednak robisz to w taki naturalny sposób, że zupełnie nie zwróciłam wcześniej na to uwagi.
    Ten prefekt Ravenclawu moim zdaniem był za bardzo nierozgarnięty jak na Krukona. Stylem wypowiedzi strasznie skojarzył mi się z Crabem albo Goylem... takie "Kali jeść, Kali pić"
    Zastanawia mnie ta scena z Albusem. Czy chłopak rzeczywiście ma czyste intencje? A może to jakiś spisek, mający na celu upokorzenie Lisy.
    Sama Lisa to taka trochę cnotka-niewydymka, która nagle się zorientowała, że jest istotą seksualną... Przypomniała sobie, że chłopak złapał ją za rękę i od razu mdleje...
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu, ale uwielbiam czytać Twoje komentarze.

      Usuń
  3. Bardzo fajne rozdziały, czekam na więcej! :)

    http://dom-wariatek-hogwart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Świetny blog, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń

Mia land-of-grafic